Historia ta miała miejsce tuż pod bacznym okiem Tadeusza Kościuszki, który stoi dumnie na skwerze u zbiegu Bukowskiej i Grunwaldzkiej.

W zeszłym roku przy wprowadzaniu „buspasów tramwajowych” na ulicy Grunwaldzkiej zmieniła się organizacja ruchu dla pieszych i rowerów, która polegała na instalacji barierek przy przejściu dla pieszych i przejeździe rowerowym od strony Bukowskiej. Razem z ustawionymi obok kwietnikami barierki stworzyły całkiem skuteczne zasieki. Jadący wzdłuż Grunwaldzkiej kierowcy nie musieli się już obawiać pojawiających się na zebrze bez uprzedzenia pieszych, czy rowerzystów. Naszym zdaniem takie szykany dla/wobec* niechronionych użytkowników ruchu drogowego są jasnym sygnałem, że sprawny, szybki, niezakłócony ruch pojazdów to priorytet w miejskim transporcie, zaś bezpieczeństwo ruchu można zwyczajowo zapewniać kosztem słabszych. Zarządca drogi nie wziął pod uwagę, że w mieście poruszają się rowerzyści na cargo-bike’ach, czy z przyczepkami dla dzieci, osoby z większym bagażem, czy wózkami, dla których przedostanie się pod MTP może okazać się cokolwiek forsownym zadaniem.

Piknik prima-aprilisowy pod barierkami

W styczniu zwróciliśmy się do Zarządu Dróg Miejskich o zmianę feralnego rozwiązania. W lutym ZDM przekazał sprawę do jednostki właściwej – Miejskiego Inżyniera Ruchu, a ten w marcu zwrócił sprawę do ZDMu, bo okazało się, że teren leży poza pasem drogowym, więc jako droga wewnętrzna nie podlega MIRowi. Zanim na początku kwietnia urzędowy ping-pong zakończył się obietnicą ze strony ZDMu, że barierki zostaną usunięte, postanowiliśmy uczcić pod obarierkowanym Kościuszką nonsens całej sytuacji. Okazja ku temu była najlepsza – Prima aprilis. Zorganizowaliśmy mały piknik, grafitowe barierki ozdobiły hawajskie kwiaty oraz ponaklejane przez dzieciaki niebieskie gwiazdki (zapomniany symbol miasta know-how). Próbowaliśmy również wskrzesić społeczną funkcję podwórkowego trzepaka, a nawet przekształciliśmy barierki na suszarkę na pranie.

Kilka dni temu zmiana weszła w życiu – barierki zastąpił znak STOP. W międzyczasie gruntownie odmalowano też przejście na biało, a przejazd na czerwono. Zatem kierowcy, czy motorniczy nie powinni mieć już wątpliwości, że rowerzyści mogą tędy legalnie przejeżdżać. Rowerzyści jednak muszą pamiętać o zatrzymaniu się przed przejazdem i ustąpieniu pierwszeństwa. Więcej na temat zasad pierwszeństwa na przejazdach rowerowych możecie przeczytać tutaj.
Po sąsiedzku, bo na ulicy Bukowskiej (między Szylinga a Gajową) również ostatnio zadziały się zmiany. Jadący do centrum rowerzyści mogą teraz pozostać po południowej stronie ulicy. Tuż za ulicą Szylinga na chodniku pojawił się ciąg pieszo-rowerowy, zaś w miejscu, gdzie chodnik się zwęża, rowerzysta musi zjechać na buspas z dopuszczonym ruchem rowerowym (ustępując pierwszeństwa użytkownikom buspasa). Idąc za ciosem w styczniu zawnioskowaliśmy do ZDM o regulację zapadniętych studzienek w tym miejscu. Rowerzyści omijają takie przeszkody często slalomem, co stwarza dla nich zagrożenie przy wyprzedzaniu przez autobusy i taksówki. Po niecałych trzech miesiącach studzienki zostały podniesione, niektóre zostały nawet zmienione na tzw. wpusty krawężnikowo-jezdniowe, bardzo rzadkie w Polsce, za to bardzo wygodne również dla rowerzystów.

Zmiany na Bukowskiej. Grafika: Karol Raniszewski

 

*niepotrzebne skreślić