W Polsce zwykle spotykamy się z budowaniem dróg w kolejności: dla samochodów, dla pieszych i, na końcu, dla rowerów. Natomiast w Holandii, kraju niezwykle wygodnym i przyjaznym (czwarty najlepszy kraj do życia wg rankingu ONZ za 2014r.), najwyraźniej uznano, że piesi i samochody nie zawsze muszą poruszać się po utwardzonym gruncie, natomiast rowery już tak.
Z takim podejściem do organizacji ruchu spotkałam się w dwóch, różniących się sytuacjach. Pierwsza, bardziej turystyczna, to szeroka droga rowerowa wzdłuż wydm w okolicy miejscowości Noordwijk na zachodnim wybrzeży Holandii (zdjęcie poniżej). W tym przypadku projektanci uznali, że samochody można odstawić kilkaset metrów od linii brzegowej, a piesi mogą wygodnie spacerować wyznaczonymi, ale nieutwardzonymi szlakami podziwiając wydmy lub po prostu zmierzając do plaży. Co ciekawe, w zasadzie nie było spacerowiczów, którzy by uznali drogę dla rowerów za chodnik.
Z podobnym podejściem, choć w nieco innych okolicznościach, spotkałam się po drugiej stronie kraju tulipanów, w Enschede. Okazuje się, że na obrzeżach miasta, gdzie ruch był niewielki, zbudowano wąską drogę dla rowerów i skuterów obok drogi gruntowej dla pozostałych pojazdów (zdjęcie z Google Maps poniżej). Takie rozwiązanie nie tylko pozwala wygodnie przemieszczać się rowerzystom i okazjonalnym pieszym, ale przede wszystkim jest niedrogie w realizacji.
W Polsce na infrastrukturę budowaną przede wszystkim z myślą o rowerzystach przyjdzie nam pewnie jeszcze poczekać, jednak pojawiają się jaskółki w formie szlaków rowerowo-pieszych, jak np. promenada pomiędzy Kołobrzegiem a Ustroniem Morskim.